Komentarze: 8
Jeden weekend i taki metlik w glowie…mysli gonia mysli a wszystkie sa tak samo bez sensu i nic nie układa sie w logiczna calosc…przyjaciel, ktory nie do konca okazal sie przyjacielem…jeden rozbity zwiazek…jeden nowy, zupełnie zaskakujacy…jakas tam zdrada o ktorej wiem tylko ja…przyjaciel kopie w dupe przyjaciela(jak zyc w takim swiecie?!)…kilka zlamanych serc naraz,ktorym nie da sie pomoc…spektakularny powrot ktory nie powinien miec miejsca…dziecko w drodze (nie moje!)…zaproszenie na slub w perspektywie… plotka plotke pogania... i ja gdzies posrodku tego wszystkiego…zupełnie zagubiona z burza, co ja gadam, z huraganem mysli w glowie…pierwszy raz w zyciu nie wiedzac co zrobic z nadmiarem informacji cierpie na bezsennosc…z kamieniem w okolicy serca ze nic nie moge zrobic…przytloczona tajemnica ktorej nie moge nikomu powierzyc…z poczuciem ze nie mam kontroli nad niczym, nawet nad wlasnym zalosnym zyciem…ze strachem bo wyniki matur tuz tuz…z przekonaniem ze swiat wcale nie nalezy do mnie…i z tak goracym pragnieniem wyjechania stad ze mogłabym sie spakowac teraz i jechac nie ogladajac sie za siebie …
chce zostawic dotychczasowe zycie…chce byc biala kartka, ktora zapisze JA a nie plotkary z mojego malego miasteczka…chce odzyskac kontrole nad swoim zyciem…chce sie moze wreszcie zakochac by sama siebie przekonac ze jednak jestem zdolna do milosci…chce nad morze by znow zobaczyc wschod i zachod słonca i poczuc zimno piasku noca…chce uporzadkowac wlasna hierarchie wartosci…chce znow odnalezc droge, ktora zgubilam sama nie wiem kiedy…chce przestac wreszcie ranic innych i przestac pozwalac innym ranic mnie…chce wreszcie zaufac komus w 100%...chce sie przestac bac pajakow (brrrr!)…chce zasnac bo rano strach odchodzi…
Cos strasznego dzieje sie w okolicach mojej klatki piersiowej. Jakby jakies kleszcze zaciskaly mi sie wokoł serca.upadl moj swiatopoglad i poczucie bezpieczenstwa. I wcale nie moge powiedziec ze nagle.nie. po prostu od dawna przeczuwajac katastrofe dzis dopiero widze ze nadeszla. musze przywrocic swiatu własciwe proporcje.mojemu swiatu. Sama. Bo teraz patrzac w lustro widze samotna dziewczyne ktora nie wierzy w miłosc bo nigdy nie kochala i ktora prawdziwa(!) miłosc widziala do tej pory w filmach jedynie…
to pierwsza chyba tak bardzo osobista notka w moim zyciu. Ale nie pamietam tak ciezkiej nocy jak ta dzisiejsza wlasnie.i musiałam to z siebie zrzucic. I pomimo ze zdaje sobie sprawe ze blog to nie najlepsze miejsce, inne mi po prostu nie przychodzi do glowy…w zwiazku z powyzszym prosze nie pytac :”co sie stalo” i tym podobne bo ja nie moge na te pytania odpowiedziec. Zreszta nie jestem pewna nawet czy chce. I czy potrafie.i w ogole najfajniej bedzie jak Ci ktorzy mnie znaja beda w realu udawali ze tej notki nie ma albo ze jej nie czytali.pytania „po co w takim razie to pisałas i umiesciłas na blogu” tez beda nie na miejscu. Bo ja w sumie nie wiem.podobno w kazdym człowieku tkwi ekshibicjonista.dzis w ten sposob ujawnia sie ekshibicjonistyczna czesc mojej natury. Nawet jesli to nieprawda to to jest wlasnie oficjalna wersja i innej nie będzie.
P.S. bezsennosc poteguje upal , duchota i najwiekszy pajak jakiego ogladały moje oczy, zawieszony miedzy oknem a moim lozkiem. zeby było jeszcze gorzej premierem ma zostac drugi kaczynski dołaczajac do brata prezydenta i wicepremierow giertycha i leppera. Gorzej nie moze już byc wiec trzeba sie ewakuowac z kraju. Smutne. I nawet czekolada mi sie skonczyła. O lodach czekoladowych marze i o wschodzie słonca bo wtedy pajaki chowaja sie do…no tam gdzie chowaja się pajaki. I nie wiedziec czemu marze o bezkresie jakims nieokreslonym i pustce w glowie. tymczasem „do snu”graja mi dzis metallica, zakurzone guns N’roses, My chemical romance i strasznie smutna Nancy Sinatra przeplatana Louisem Armstrongiem, Rayem Charlsem, Katie Melua i troche Damianem Rice’em.na deser Ella Fitzgerald i Eva Cassidy. wszystko to zmiksowane ze soba w dziwnych proporcjach daje mi pewne (nikle,ale zawsze) ukojenie w te strasznie samotna, dluga, bezsenna zupelnie noc…
“Znalazłam sny z dzieciecych lat przewiazane biała wstazka
Nie taki w nich zmysliłam swiat, nie tak miałam zyc
Zasłaniam reka twarz, bo jest mi wstyd
Sprzedałam swoje "ja", by tylko kochana byc
Jest mnie coraz mniej i mniej co dnia
Zasłaniam reka twarz, smutno mi...
Ludzie wciaz pytaja mnie, czego jeszcze chce
Oni zawsze wiedza lepiej, co jest dla mnie dobre, a co złe
Zasłaniam reka twarz, bo jest mi wstyd
Sprzedałam swoje "ja", sprzedałam im
Juz prawie nie ma mnie, juz nie mam nic
Zasłaniam reka twarz, smutno mi...
I coraz bardziej lubie niebieskie sukienki
Coraz szybciej jezdze samochodem
Coraz czesciej jest mi wszystko jedno
I milcze coraz czesciej
Zasłaniam reka twarz, bo jest mi wstyd
Przed soba z tamtych lat, gdy miałam sny
Codziennie ucze sie nowych kłamstw
Zasłaniam reka twarz, smutno mi...”
a takze:
”Somewhere over the rainbow
Bluebirds fly.
Birds fly over the rainbow.
Why, oh why can't I?
If happy little bluebirds fly
Beyond the rainbow
Why, then oh why can't I?”
pozdrawiam bezsennie
zupelnie “nieswoja” slifka