Archiwum luty 2005


lut 24 2005 ... a cos sie zaczyna
Komentarze: 5

Dzis o godz. 11 .00 skonczylam 18 lat. Pomimo tej "magicznej" daty tkwi we mnie dziwna swiadomosc zakonczenia pewnego etapu w moim zyciu.po prostu wiem, ze z dniem dzisiejszym niektore rzeczy przepadly na zawsze... Juz nigdy wiecej nie wypije"nielegalnego" piwa, juz nigdy wiecej Przyjaciel nie powie do mnie "dziecko", od dzisiaj biore pelna odpowiedzialnosc za swoje decyzje, nie wypada mi byc naiwna jak dziecko, kaprysna i smutna bez powodu. jestem juz przeciez "dorosla"...

Z drugiej strony zaczyna sie nowy etap. czy lepszy?? okaze sie.poki co ten dzien nie rozni sie niczym od dnia wczorajszego czy przedwczorajszego. poki co moje zycie nie zmienilo sie ani troszke. poki co nadal zamierzam byc kaprysna, tupac nogami kiedy mi sie cos nie spodoba, smutna bez powodu i kiedy tylko mam na to ochote. nadal naiwnie bede wierzyc w to ze swiat jest dobry i ludzie na nim tez (tylko czasami po prostu czuja sie zagubieni i nie wiedza co robia). nadal zamierzam mowic glosno jesli z czyms sie nie zgadzam.nadal bede zamykac oczy i udawac ze mnie nie ma. no i nadal moim marzeniem jest .....dostac ogromnego pluszowego misia(wiekszego niz ja):D.no i wcale sie nie obraze jak ktos od czasu do czasu powie na mnie "dziecko".bo szczerze mowiac caly ten szum wokol "osiemnastki" jest mocno przereklamowany:) mi jest jakos tak ...dziwnie smutno . chyba robie sie sentymentalna na starosc :) 

przy okazji tego waznego dla mnie dnia nie moge nie wspomniec o ludziach ktorzy staneli na drodze mojego osiemnastoletniego zycia. nie moge dzis zapomniec o wszystkich przyjaciolach ktorzy skladaja mnie do kupy za kazdym razem kiedy juz mysle ze nie dam rady.krocza obok mnie, wraz ze mna, czasem wogole nie zaznaczajac swej obecnosci. po prostu SA. mowia, krzycza, zloszcza sie na mnie, rozsmieszaja a kiedy nic nie dociera do mnie lub kiedy nic nie jest w stanie mi pomoc- milcza. i za to tez im dziekuje.kim bym dzis byla gdybym nie miala Was...? na pewno nie ta slifka ktora teraz jestem :).

"I still remember the world
From the eyes of a child
Slowly those feelings
Were clouded by what I know now

Where has my heart gone
An uneven trade for the real world
I want to go back to
Believing in everything and knowing nothing at all

I still remember the sun
Always warm on my back
Somehow it seems colder now

Where has my heart gone
Trapped in the eyes of a stranger
I want to go back to
Believing in everything
"

s_l_i_f_k_a_:) : :
lut 23 2005 cos sie w moim zyciu konczy...
Komentarze: 4

 

s_l_i_f_k_a_:) : :
lut 08 2005 slow pare co tam u mnie slychac:)
Komentarze: 8

I.POLONEZA CZAS ZACZAC czyli STUDNIOWKA.

hmmmmm.zacznijmy od tego ze byla to druga studniowka w moim zyciu i ze spodziewalam sie ze bedzie tak jak na pierwszej czyli zajebiscie.niestety nie bylo.generalnie bawilam sie dobrze, ale moj partner.....szkoda slow.po prostu..no...okazal sie bucem.bo na mnie krzyczal,bo nie pozwalal mi sie bawic,bo na mnie krzyczal,bo nie pozwalal mi tanczyc z innymi kolegami,bo na mnie krzyczal, bo byl natretny,bo mial pretensje o wszystko, bo nie pozwolil mi wypic toastu z przyjaciolmi,bo...itd.ale ze ja to ja :P to w pewnym momencie go olalam i sie poszlam bawic.bylo ok.polonez troche zszedl(haha)ale sie zdarza. Kasia miala maly wypadeczek z sukienka ale przynajmniej bedzie co wspominac.poza tym bylo paru dobrych znajomych wiec sie nie nudzilam.wieczor zaliczam raczej do udanych.poszlam spac o 5.30 po to by o 7 wstac(a raczej zostac zwleczona)z lozka i sie spakowac w gory.ale o tym w dalszej czesci notki.

 

II.POZOR POZOR czyli SLIFKA NA STOKU

(na poczatku male wyjasnienie. "pozor" to po czesku "uwaga"tak wiec poczatek podtytulu w wolnym przekladzie brzmi "uwaga uwaga":D). no wiec od razu po studniowce rodzina wpakowala slifke do auta i wywiozla w gory.tyle sniegu jeszcze w zyciu nie widzialam(a jezdze tam juz chyba od 6 lat).normalnie ze 2 metry jak nie wiecej. przysiegam. tam sobie codziennie jezdzilam na nartach. no i dopoki jezdzilam na nartach bylo ok. zadnej gleby. (no dobra jedna-podczas postoju potknelam sie o wlasny kijek :P). gorzej bylo jak sie przerzucilam na snowboard. pierwszy raz jezdzilam na desce wiec moje upadki byly bardzo spektakularne:D. teraz na calym ciele mam bardzo malownicze siniaki zwlaszcza w okolicach bioder no i na tylku. ale potem juz sobie ladnie zjezdzalam i wszystko pieknie ladnie dopoki jakies dziecko nie przejechalo prosto przede mna i niejako przecielo mi droge. o bozeeeeeeeeee. po prostu przemilczmy ten hmmmmmmmmmm... drobny upadek.smiesznie bylo jak ubieralam na gorze deche i ona mi wypadla z rak. nie wiem jak to sie stalo w kazdym razie gonilam ja przez cala gorke w dol:D cud ze nikogo nie zabila. ale musialo to smiesznie wygladac. jak ja w koncu zlapalam (wbila sie w zaspe na samym dole)to lezalam przez kwadrans na sniegu i ryczalam ze smiechu. co probowalam wstac to znowu mnie na smiech bralo i zalewalam sie lzami jak sobie o tym pomyslalam-sprint slifki za deska w dol. no darcie masakra.a jaki ludzie mieli ubaw :D heh. no i stwierdzam ze czeskie piwo smakuje super. i jest dobre na zakwasy:). w kazdym razie wyjazd byl wiecej niz super. w piatek cala i zdrowa wrocilam do domu. i wreszcie...

 

III.100 LAT 100 LAT czyli IMPREZA 18-TKOWA SLIFKI, NAIZMERA  I MAJINA

impreza byla zajebista.no to po prostu jedyne dobre okreslenie.odbyla sie w SP nr 2, ktora na drugi dzien wygladala jak po wojnie.luda bylo cos ponad 70 osob.najpierw byl tort,swieczki, zyczenia(brawurowo odspiewane 100 lat przez ukochana klase) i prezenty:D wszystko bylo super.bardzo mi sie podoba wlasnorecznie zrobiony i zapakowany (w wiekszy ode mnie karton) "kwiatek na lopacie"od Olka(:*), Domana(:*)i Uosia(:*).wszystko bylo super. od klasy(:*) dostalam sliczna bizuterie, a od mojej ekipy(:*) tez super prezent m.in wieeeeeeeeeeelki plakat z 5(slownie:piecioma) polnagimi facetami.takie ciacha ze szok. tylko schrupac:Pno i dostalam whisky:) ktora ktos mi wypil  :(. potem rodzice sie zmyli i zaczela sie konkretna biba.alkohol lal sie strumieniami. pare chwil i pelno najebanych ludzi otoczylo mnie ze wszystkich stron. Naizmer i Majin w pewnym momencie ykhym....zaniemogli i zostalam sama z tym wszystkim. a ze tez "troche" pilam(kazdy chcial ze mna wypic kolejke- nie wypadalo odmowic:D) to w pewnym momencie nie moglam ogarnac imprezy, lekko tracilam kontrole.wiec slifka poszla do kuchni, stanela na srodku i co zrobila?????????rozryczala sie jak dziecko!!!teraz dopiero widze jak to smiesznie musialo wygladac. od razu ludzie sie rzucili do pomocy(lzy- to dziala!!!)a wtedy slifka sie zmartwila czy sie aby nie rozmazala. no a potem znowu w ryk.:D o jezuniu. co to byla za impreza. dziekuje wszystkim za przybycie i za pomoc. bylo naprawde super. jeszcze tylko dodam ze stracilam glos i juz drugi dzien nie moge mowic.:) no a na drugi dzien wielkie sprzatanie. szkola na serio wygladala jak po przejsciu huraganu.ale dalismy rade:D jak ze wszystkim.

 

na koniec jeszcze podziekowania dla Rzyrzaka za nocne pogaduchy o facetach :D :*

pozdrawiam:*

s_l_i_f_k_a_:) : :