Komentarze: 2
no i kurde poniedzialek. juz od rana mi sie swietnie zaczal. chialam sobie tylko wyprasowac pare rzeczy. to nie. cos mi tam wybuchlo, zelazko sie zapalilo. prad mnie kopnal no i wywalilo mi dziure w palcu(srednica 3 mm na oko :P ). a i jeszcze sobie osmalilam reke. w sumie czemu nie? mnie juz nic nie jest w stanie zdziwic. wkoncu wypadki chodza po ludziach. i w tym miejscu pozwole sobie zacytowac Klapouchego (to taki gosc z Kubusia Puchatka na wypadek jakby ktos nie wiedzial): "Bo wypadek to dziwna rzecz...Nigdy go nie ma dopoki sie nie zdarzy". fakt
Jutro matury. moja siostra pisze. wiec prosze trzymac kciuki. za mnie tez zebym wytrzymala napiecie. bo ja sie tez wbrew pozorom bardzo denerwuje :P no i tu oczywiscie nastepuje wielki "kop na szczescie" dla wszystkich znajomych( i nieznajomych tez) maturzystow, co by "natchnienie ich naszlo a nadzieja nie opuscila".
no i na koniec taka smutna refleksja. nie wiem czy takie rzeczy sie nadaja na bloga no ale trudno. to moj blog i koniec.a chodzi mi o pana Milewicza i tego Mundka biednego. no i jeszcze o tych dwoch zolnierzy. tak sie to wszystko jakos zbieglo. a tych reporterow to mi masakra szkoda. o tym jednym nie slyszalam wczesniej, ale Milewicza to ja zawsze podziwialam a tu taki cios. i jakos mi to tak chodzi po glowie i wyjsc nie moze. a wiec swieczuszka dla nich. ode mnie (*)
taaaa. Dziwny jest ten swiat...
Peace